środa, 25 maja 2016
#6 PAMIETNIKU
Wiecie, że takie momenty się zdarzają.
Uważam, że popełniam dużo błędów, jednak napiszę o tym jasno bo nie jestem perfekcyjny i chcę abyście uczyli się na moich potknięciach
Ostatnie dni były ciężkie... zacząłem jeść dużo, traciłem jakąkolwiek kontrole, a następnego dnia się głodziłem i żyłem na jednym soku.
Tak, takie są realia.
Czułem się ze sobą strasznie, czułem się ciężko, brzydziłem się chodzić bo wszędzie na swoim ciele czułem tłuszcz. Okropne uczucie.
Niestety, bywa.
Wczoraj byłem na rozmowie z moją panią psychoterapeutką, która pomogła mi trochę poustawiać swoje myśli do pionu i dziś wracam znowu z nową motywacją do działania.
Jak wiecie u mnie nie chodzi już o odzyskanie wagi bo tę mam zdrową, aczkolwiek o odzyskanie swobody życia i ustabilizowanie zszarganej psychiki.
Uważam, że to jest cięższy etap RECOVERY i nie przychodzi to naprawdę łatwo.
Chcę żyć tak jak widzę to w swojej wyobraźni, chcę zacząć się naprawdę szczerze uśmiechać i nie być w końcu więźniem własnego ciała.
Ostatnio przez moją głowę przechodziły myśli, aby rzucić to i wrócić do Anoreksji.
Tylko racjonalnie myśląc co by mi to dało?
Jedynie kolejny problem.
Kolejne zmarnowane lata na chorobę...
Być może bym nie wytrzymał?
Być może próbował bym sobie w takiej sytuacji odebrać życie?
Jak widzicie jest to sprawa życia, a śmierci - czyli sprawa poważna.
Anoreksja jest właśnie taką sprawą - problemem, który trzeba jak najszybciej zacząć rozwiązywać.
Trzymajcie się kochani i nie cofajcie się za nic - to marnotrastwo czasu, który mógłby być poświęcony na uśmiech i zdrowe podejście do świata.
czwartek, 19 maja 2016
#5 PAMIETNIKU
Ten wpis na pewno nie bedzie zbyt motywujacy, ten wpis jest po to aby uswiadomic, ze nie zawsze jest dobrze i chwile zwatpienia, chwile zalamnia i totalnego dola sa i beda...
Jestem czlowiekiem, nie jestem tak silny, aby to zawsze przezwyciezyc...
Czasem tak bardzo wszystko sie kumuluje, ze nie wytrzymuje.
Najchetniej zamknalbym sie w swoich czterech scianach z zaslonietymi roletami po sam dol okna.
Najchetniej owinalbym sie kocem, wlaczyl muzyke i plakal do poduszki.
Tak, jest mi strasznie ciezko bo walcze ze soba.
Nad tym czego chce, a czego nie moge. Nad wlasna niemoca.
Mysle o szkole, ktora doprowadza mnie do kompletnego zawrotu glowy, samopoczucia jak po przejechaniu po mnie samochodu, mysle o jedzeniu, ktore odgrywa role wyzycia sie i ulzenia sobie... kazdy problem przekladam na dystrukcje przez jedzenie...
Nie wytrzymam, chce spokoju, nie chce czuc presji, nie chce juz zalaman, placzu... zadnej lzy.
Wolam o pomoc, wskazowki do drogi wyjscia z sytuacji.
Leki i emocje zwiazane ze szkola na sama mysl doprowadzaja mnie do stanu kiedy nie mam motywacji do niczego... Chce sie starac, chce pokazac.
Tylko dlaczego to tak trudne do zrobienia...?
Naprawde dusze sie i mecze, naprawde chcialbym, a nie potrafie.
To jest silne, wydaje mi sie, ze za silne dla mnie.
Czy mnie slyszysz?
Wolam, wolam o przyplyw motywacji, daj mi sile, daj mi kroczyc po tym swiecie z podniesiona glowa.
Jestem slaby, kruchy.
W tym momencie...
Nie mam sily i probuje uporac sie z natlokiem mysli.
Nie wiem co sie stanie, gdyby mi nie zalezalo na nikim i mialbym odwage...
Wiadomo co mam na mysli.
Ostateczna dystrukcja?
Ucieczka od wszystkiego?
Nie wiem czy to dobre, ale takie mysli sa... na ta chwile... sa.
Przepraszam.
wtorek, 17 maja 2016
#4 PAMIETNIKU
Trudne decyzje, zmiany i komplikacje.
Jak wiecie mam wielki problem z uczęszczaniem na zajęcia, z uczęszczaniem do szkoły i wiąże się to z moim stanem psychicznym.
Mimo wielkich czasem starań po prostu rzadko kiedy potrafiłem wyjść i się przełamać.
Nikt tak naprawdę tego nie rozumie, sam nie bardzo rozumiem co mną kieruje i jakie emocje działają.
Jestem bardzo wdzięczny swojej mamie bo kiedy zauważyła problem jest moim największym wsparciem, dziwie się jej, że to wytrzymuje i życzę Wam również takiej wyrozumiałości od drugiego człowieka jaką ja otrzymałem i otrzymuje cały czas.
Wiem na pewno, że mogłoby być inaczej i pewnie gdyby inaczej sprawy się ułożyły wyszedłbym na tym lepiej, ale niestety powiedziałem w pewnym momencie dość i nie umiem już z tym walczyć.
Duszę się tak bardzo, że muszę się z tego wyrwać.
Wiem, że ucieczka nie jest zwykle prawidłowym wyjściem z sytuacji, ale niestety podjąłem decyzję, że odejdę ze szkoły, nie chcę do niej już chodzić, nie potrafię.
Chcę zacząć naukę gdzie indziej, na innych warunkach, chcę w końcu nie czuć się przytłoczony tym wszystkim
Wierzę, że to otworzy mi pewną drogę i zaznam w końcu zdrowia i moje nastawienie ogólnie do wszystkiego nieco się zmieni.
Jedynie w tej sytuacji teraz nieco żal mi swojej mamy, która dużo poświęciła starań, abym jednak tę szkołą zakończył powodzeniem.
Z tego miejsca mimo, że tego nie widzi chcę powiedzieć PRZEPRASZAM, że nie podołałem i zawiodłem po raz kolejny.
Jest to jeden z większych przyczyn wyrzutów sumienia, które pojawiają się we mnie.
Tym bardziej widzę problem, że nawet to nie potrafi zadziałać, zmotywować aby coś mogło się zmienić.
Życie pisze różne scenariusze, czasem trzeba wspiąć się na wielką górę, niekiedy upaść na samo dno...
Wierzę jednak, że w owych komplikacjach w końcu się odnajdę i pozbędę wszelakich teraźniejszych problemów.
Nie wiemy co czeka nas tak naprawdę w życiu, jak ono będzie wyglądało.
Możemy jedynie marzyć i realizować swoje postanowienia.
Nawiązując jeszcze do szkoły, chcę wybrać się do liceum zaocznego i otrzymać średnie wykształcenie, na pewno nie chcę całkowicie zakończyć edukacji bo jednak nie jestem tak mało ambitny.
Nauka tam odbywa się co dwa tygodnie w weekendy, a raczej są to wykłady.
Większość pracy jest w domu tj. referaty itd. później są różne egzaminy zaliczeniowe.
Po 3 latach takiej nauki można podejść do matury.
Dalej chciałbym zdobyć pewien zawód więc planowo mogę skończyć naukę gdziś z ok 23 rokiem życia.
Wiele już szans zmarnowałem, ale to coś innego i bardzo bym chciał spróbować.
Wierzę, że to coś zmieni...
to w końcu nie będzie takie jak zawsze.
Chodzenie do szkoły to coś czego nie przeskoczę i teraz, na tą chwilę przekonałem się i jestem tego pewien.
Mam nadzieje jednak, że wszyscy to zaakceptują i odnajdę choć trochę wsparcia i motywacji.
Życzę Wam motywacji i chęci zmiany życia na lepsze, opłaca się...
środa, 11 maja 2016
INDYWIDUALNOŚĆ, OCENA
poniedziałek, 9 maja 2016
ZROZUMIENIE I UPADEK
Nikt kogo nie chwycila anoreksja nie zrozumie Ciebie w stu procentach.
Nie mozesz sie ludzic i oczekiwac zbyt wiele, oczekuj tylko wsparcia i akceptacji.
Zycie w anoreksji to pieklo i jest to szczera prawda.
Kiedy mimo kosci widzisz kolejna wielka falde tluszczu, kiedy placzesz nad jedzeniem, ktore musisz zjesc...
Klamstwo, obluda, marnotrastwo, chora obsesja przeradzajaca sie w powolna smierc.
Niektorzy pomysla... co to takiego, to urojenie, chore wymysly... po prostu to zjedz.
Niektorzy wespra Cie slowem motywacji.
Jednak nikt nie zroumie tego do konca.
Walka, ciagle ograniczenie, brak innego zajecia, Ty... Jedzenie, a raczej kombinowanie jak uniknac jego spozycia, ciagla przytlaczajaca samotnosc, izolacja, chora pogon...
Jesli ktos naprawde chce wyzdrowiec i wyjsc z tego bedzie go to kosztowalo bardzo wiele, bedzie to trudne ale oplaci sie.
Mimo dobrych dni, mimo usmiechu na mojej twarzy i nadziei, ze moze to juz koniec...
Znowu w mojej glowie pojawily sie anorektyczne mysli, znowu dopadl mnie wielki extreme i znowu pojawila sie chec bycia przerazliwie chudym.
Racjonalna czesc mnie pewnie nie pozwoli mi na to, aby pojsc znowu dyktowac sobie zycie na podlug zasad anoreksji, jednak takie momenty to cos co nie jest przyjemnym uczuciem, ale na pewno jest po cos, a wiara uczyni tego koniec.
Leze, mysle, oddycham, slysze bicie swojego serca wiec jestem...
Na pewno postaram sie o to, aby podniesc sie z dolu i zawalczyc o szczesliwe zycie bez zaburzen odzywiania.
Jestesmy tu wszyscy po cos, kazdy z nas ma do wypelnienia zadanie.
Czy wytrwamy i wykonamy je w stu procentach zalezy od nas samych.
Nikt nie ma prawa powiedziec Ci, ze jestes slaby, nikt nie jest wstanie mowic Ci, ze nie podolasz...
jesli tylko tego chcesz to zrob to.
Nie po to, aby udowodnic to innym - udowodnij to sobie.
Zaliczysz pewnie nie raz upadek, porazke i rozczarowanie ale mimo wszystko zadbaj o to, aby zawsze jak najszybciej sie podniesc.
Dobrze wykonana praca gwarantuje satysfakcje.
Ja mimo porazek nadal wierze, choc czasem o tym zapominam pewnie znowu powstane nowy, z nowa sila.
Uswiadomilem sobie to, ze CHOLERA jestem tak daleko, to moze sie skonczyc raz na zawsze!
Nie moge sie cofnac - watpie, ze znioslbym kolejne lata w szponach choroby.
Pieklo przerodzi sie w szczesliwe zycie, zawalcz prosze, dla siebie... przede wszystkim.
sobota, 7 maja 2016
WADY I ZALETY
Myślę, że warto skupić się na swoich zaletach i je wykorzystywać.
Lubię pomagać i wspierać czerpiąc wiedzę z własnego nieidealnego życia i potknięć.
Jestem osobą, która nie ocenia człowieka przez pryzmat wyglądu, a doszukuje się tego co ma do zaoferowania w głębi siebie co jest niezwykle istotne patrząc na dzisiejsze czasy.
Nie lubię się wywyższać, a raczej jestem dośc skromną osobą, która potrafi cieszyć się z małych rzeczy.
Szanuję poglądy i upodobania innych i nigdy ich nie neguję choć mogę się z tym niezgadzać, jednak uważam, że każdy jest indywiualną jednostką, każdy ma prawo do swojego zdania, swojego patrzenia na otaczający świat. Uważam, że to nasze życie kreuje to jak każdy z osobna go odbiera.
Jestem tolerancyjny i nie obchodzi mi czy ktoś ma czarną skórę czy żółtą, stawiam człowieka na równi, a to tylko kwestia kultury. Nie zwracam uwagi czy ktoś jeździ na wózku czy chodzi o dwóch zdrowych nogach.
Jestem indywidualny i cenię to w sobie, odbiegam od schematów i jestem dumny z tego, że nie przejmuje się opinią innych i brnę w to co mi się podoba i co ja uważam za w porządku.
Potrafię współczuć i odnoszę wrażenie, że jestem dość empatyczny jeśli chodzi o poważne problemy ludzi.
Jestem kulturalny i zawsze mnie tego uczono, nie jest dla mnie problemem zachować się w towarzystwie czy ustąpić miejsca osobie starszej.
Mam swoje wykreowane poglądy, których się trzymam, jednak zawsze wysłuchuje tego co ma do powiedzenia druga osoba i szanuję to mimo, że często nie zgadzam się z tym kompletnie.
Potrafię kochać i poświęcać się dla osób, które są dla mnie wyjątkowe, w zamian oczekuję tego samego co jest raczej oczywistością.
Nie potrzebuję dużo, aby dać mi szczęście, nie jestem zbyt wymagający co nawiązuje do mojej pewnego rodzaju skromności, którą noszę w sobie.
Wierzę w siebie i w swoją wewnętrzną siłę, wiara daje mi motywacje i przedstawia mi drogi, którymi podążam, aczkolwiek czasem się jeszcze gubię.
Akceptuję swoją orientację i myśląc o tym stwierdzam, że jest to bardzo ważne. Nie mam problemu powiedzieć tego wprost.
Być może jestem często zbyt egoistyczny, ale tego nauczyło mnie jedynie życie i to, że nie zawsze warto myśleć tylko w kategorii tego co innych, a spojrzeć niekiedy na siebie, aby samemu nie ucierpieć bo jednak to my powinniśmy być dla siebie przyjaciółmi, to my powinniśmy się o sobie najbardziej troszczyć.
Nie umiem często dostosować się do społeczeństwa, przez odbieganie pewnego rodzaju, problemy wycofuję się zbyt mocno w relacjach międzyludzkich co pragnę zmienić w najbliższym czasie, aby kiedyś nie obudzić się sam ze sobą jako starzejący się już dziadek. Odpycham od siebie ludzi i tracę przez to bardzo dużo.
Zbyt dużo razy powracam do przeszłości co jest dla mnie niekorzystne, choć staram się to odpierać.
Jestem zbyt często dla siebie samokrytyczny i nie potrafię akceptować w siebie w całości co przekłada się na moje samopoczucie, ale wierzę, że również uda mi się to zmienić i w końcu spojrzę na siebie tak jakbym chciał.
Zbyt dużą wagę poświęcam swojemu wyglądowi co nie ułatwia mi życia. Caly czas doszukuję się nieistniejących defektów mojego ciała.
Jestem wielką sprzecznością co jest dziwne. Chciałbym myśleć o sobie i kierować się tymi wartościami jakimi kieruje się u innych w szukaniu pozytywnej strony w samym sobie.
Nie udaje mi się zastosować w praktyce wielu rzeczy, które mam głowie
Często brak mi motywacji, choć wiara podtrzymuje mnie w tym aby brnąc do przodu.
Palę papierosy i mam świadomość tego, że niszczą mój organizm, jednak uzależnienie jest moim słabym punktem. Mimo wielu słów i wielu pouczeń nadal to robię bo inaczej nie potrafię. Być może kiedyś postanowię, że to koniec - na razie to chyba nie mój czas, albo zbędne tłumaczenie. Czas pokaże.
Zbyt mało czasu poświęcam edukacji i uczęszczaniu do szkoły, mimo wielu już problemów nadal to robię, choć znam skutki tego i rzuty na przyszłe moje życie.
Jestem osobą szczerą, aczkolwiek często nie mówię do końca tego co myślę bo nie wiem czy powinienem. Nie wiem czy to wada, czy zaleta ale wiem, że jednak szczerość jest podstawą i powinienem chyba dopowiadać wszystko.
Na pewno wiele rzeczy mógłbym jeszcze dopisac jednak wydaje mi się, że wyczerpujące notki często nie czyta się zbyt dobrze.
Ja jedynie przedstawiam Wam siebie właśnie w tym poście i chcę Was zachęcić do zastanowieniem się nad samym sobą i przekierowanie myśli w pozytywy - to jest nasz cel.
Wady, zalety...
Zastanów się czym się kierujesz i jaki jesteś, to ważne aby poznać samego siebie.
środa, 4 maja 2016
SŁÓW KILKA
Nie!
Nie możesz w tym trwać dlużej!
Myślenie chorobowe jest czysto błędne.
Boisz się RECOVERY bo uważasz, że gdy zaczniesz jeść i przytyjesz nigdy nie zaakceptujesz siebie choć teraz też siebie nie akceptujesz mając przeraźliwie wychudzone ciało.
Też tak myślałem!
Recovery nie czyni z nas grubasów!
Recovery to jedynie szansa na zdrową sylwetkę i szansa na poprawę jakości naszego życia.
Powiedz dość i podejmij walkę o swoje JA.
Na swoim przykładnie mogę Ci powiedzieć, że myliłem się tak samo jak Ty być może się mylisz.
U mnie nie zawsze jest super, ale nikt nigdy nie będzie się czuł super każdego dnia bo to zależy od wielu czynników, czasem po prostu wstajemy lewą nogą i jest to naturalne.
Nie zawsze się sobie podobamy, ale ja zauważyłem, że mając wagę prawidłową myślenie jest zupelnie inne niż podczas wychudzenia i trwaniu w chorobie po uszy.
Myślałem, że tyjąc nie będę w ogóle siebie akceptował, a jednak to w ogóle sie nie sprawdziło.
Myślę, że akceptuję siebie bardziej niż podczas choroby.
Anoreksja to zgubna bestia, która daje poczucie jakiejś wyższości, kontroli.
Tak naprawdę to powolna śmierć, która na dłuższą metę...
Prowadzi tylko do grobu.
Zastanów się teraz co tracisz i zastanów się co już straciłeś.
Anorektyczne nawyki
Ciągła kontrola wagi
Ograniczenia
Niechęć
Chcesz tak żyć?
Moim zdaniem lepiej się poświęcić,
Podjąć walkę, móc dać sobie szansę i postawić wszystko na jedną kartę.
Zakreśl w tym momencie grubą krechą wszystko co związane z anoreksja, daj sobie czas, zaobserwuj siebie i... uwierz - nie będziesz żałował tej decyzji.
Życie to nie ''pogoń za kośćmi'', życie to nie jest ciągła wegetacja i kontrola.
Spontaniczność, uśmiech, szczęście, wyższe wartości, marzenia, radość z życia... Tego chcesz!
A to osiągniesz jedynie wtedy kiedy weźmiesz się za siebie i spróbujesz pokonać tą przeklętą chorobę.
Trzymam kciuki za Was wszystkich, wiem, że jest to coś co ciężko czasem pokonać, ale obiecuję, obiecuję, że nie będzie gorzej!
Będzie lepiej!
To zależy od Ciebie.
Pamiętaj, że ciało to tylko osłonka, liczy się to co jest wewnątrz nas! To zatrzymuje przy nas ludzi, właśnie to jest ważne - piękno wewnętrzne.
W chwilach zwątpienia zawsze masz choć we mnie wsparcie! Wtedy pisz na ( bqthory1@gmail.com)
Buziaki.
poniedziałek, 2 maja 2016
LĘK
Ja rowniez na co dzien sie z tym zmagam i zdaje sobie jak powazne to jest.
To nie jest nic zlego, to jest choroba, zaburzenie i jest to jak najbardziej mozliwe do zmiany.
Jedna, ktora jest zla i kaze mi uciekac przed ludzmi, szkola, wyjsciem...
Zastanow sie nad tym, ze cierpisz Ty, ale rowniez ludzie Cie kochajacy.
Nie jestes inny, potrafiles to kiedys jak kazdy, tylko w tym momencie gdzies sie zagubiles i musisz sobie pomoc.
Pewne rzeczy mozna odpuscic, pewne rzeczy sa obowiazkiem.