Cały czas odbijam się od ściany do ściany, błądzę ślepo dążąc do celu we mgle, obijam się o skały szukając bezpiecznej przystani, w której odpocznę od sztormu.
Jestem dumny z tego, że tyle już osiągnąłem, choć czasem wydaje mi się, że nie jest dane mi szczęście to nie poddaje się i staram się odpierać nachalne myśli płynące wprost z choroby.
Jest mi ciężko z rzeczywistością, która mnie otacza, ale zawsze mogłoby być gorzej, prawda?
Moim celem jest zdrowie psychiczne.
Czy to się stanie?
Myślę, że jak bardzo czegoś chcemy to jest to możliwe, ale nie przyjdzie to z dnia na dzień.
Na tą chwilę każde moje zachowanie analizuję i obserwuję siebie i to co się dzieje.
Ciężkie etapy recovery są normalnością, trzeba to przetrwać i zawsze sobie to staram uświadamiać z każdym możliwym momentem zwątpienia w samego siebie i w swoje siły.
Zastanawiam się Po co mi to wszystko?
Za chwilę otrzymuję odpowiedzi, że to droga... droga do wolności, radości, akceptacji - droga szczęścia, którą za wszelką cenę pragnę podążać do końca swoich dni.
Jak jest u mnie z jedzeniem?
Kocham jedzenie i jednocześnie go nienawidzę.
Jem dużo, EXTREME HUNGER ostatnio są coraz częstsze mimo wagi w normie, którą chyba niedawno osiągnąłem.
Być może organizm chce się upewnić, że już nie będę go głodził?
Nie wiem, ale mam nadzieję, że EXTREME się skończą bo niestety wiadomo jak człowiek się wtedy czuje.
Dostaję też pytania odnośnie właśnie EXTREME HUNER - słuchajcie - MUSICIE TO PRZETRWAC i wydaje mi się, że nie warto tego hamować, naprawdę Wasze organizmy dają Wam tym sygnał, że jednak nie do końca wszystko jest tak jak trzeba.
Burza myśli, przeplatanka dobrych momentów, dobrego BODYIMAGE, akceptacji ze zlymi myślami, złym postrzeganiem to normalność u mnie jak i na pewno u innych walczących.
Jednak mimo tego myślę w miarę racjonalnie.
Zagłodzę się bo źle się czuję?
Nie, nie zrobię tego bo wiem jak moje życie wyglądało w trakcie choroby.
Wtedy nie mogłem wyjść nawet z łóżka i NIC kompletnie NIC nie dawało mi szczęścia, dążyłem do śmierci jak każdy kto nie podejmuje walki z ZABURZENIAMI ODŻYWIANIA.
Kto jest silniejszy?
Ten kto tkwi w chorobie i łudzi się na zadowolenie czy ten kto WALCZY i mimo trudności pokonuje kolejną przeszkodę?
Odpowiedzcie sobie na to pytanie sami.
Życie może być piękne, może się zmienić na lepsze ale musimy tego chcieć z całych swoich sił.
To co dzieje się teraz w mojej psychice, to co dzieje się w Waszej - jest po coś - bo nic nie dzieje się bez przyczyny.
Czy się skończy?
To akurat zależy od nas.
Ja... na razie nadal wierzę choć mam momenty, w których pragnę znowu powrócić do tej przeklętej choroby, ale wiem, że nie mogę bo to nijak da mi poczucie szczęścia - to będzie zgubne szczęście, wyimaginowane.
TO ANOREKSJA CHCE TWOJEJ ŚMIERCI, TY CHCESZ ŻYĆ!
Chcę korzystać z życia jak kiedyś dlatego mimo wszystko muszę przetrwać ciężkie chwile, dam radę, dam radę, dam radę...!
Wy też dacie, trzymam za Was kciuki bardzo mocno, kibicuję myślami każdemu kto znajduje się teraz na podobnym miejscu co ja, jak i wszystkim tym, którzy starają się uporać z problemami.
Jeśli chcecie to służę pomocą, macie pytania?
Piszcie na mój MAIL: ( bqthory1@gmail.com )
Postaram się pomóc, wytłumaczyć wszystko jak będę tylko potrafił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz