Jest sens?
Czy jest sens pakować się w coś pomimo takich problemów?
Otóż doszedłem do wniosku, że miłość to jednak uczucie nieocenione, które naprawdę działa cuda!
Sama świadomość, że nie jest się samemu z problemem to... tak naprawdę bardzo dużo.
Zaczęło mi zależeć na kimś i z moich obserwacji wynika, że jest to coś wspaniałego, coś co nie pozwala mi myśleć wciąż o swoich problemach jak dotychczas to bywało.
Mimo, że nie jest to coś szczególnego i mimo, że jestem prawie pewien, że to nie wypali jednak mam świadomość, że coś robię, a nie żyję tylko dla siebie.
Odkąd czegoś takiego zaznałem będąc w miejscu, w którym jestem teraz...
zapominam powoli o chorobie, naprawdę!
Jestem człowiekiem, którego ciężko zaciekawić sobą dlatego jeśli komuś się prawdziwie uda to osiągnąć to wiem, że jest to coś co warto podtrzymywać.
Zaobserwowałem w tym czasie swój humor, zaobserwowałem swoje zachowania, przyjrzałem się myślom, analizowałem...
Wiecie co?
Nie było tam miejsca na chorobę, a na chęć życia i poświęcenia.
To wspaniałe uczucie bo tak naprawdę poczułem się taki beztroski i wolny jak kiedyś. Patrzę w lustro i akceptuję siebie co jest dla mnie wielkim wyczynem.
Nie spodziewałem się, że takie sytuacje mogą coś zmienić bo w końcu MIŁOŚĆ to nie tylko związki partnerskie, ale również rodzina, przyjaciele, coś co mamy prawie zawsze.
Jednak jest to coś znów innego i naprawdę zmienia myślenie więc jeżeli zastanawiasz się czy ryzykować w sytuacji, której teraz jesteś... Śmiało zaryzykuj jeśli masz taką okazję.
MIŁOŚĆ jest wielką rzeczą!
Nigdy nie nadużywałem tego słowa, ale samo zauroczenie to również już coś co zmienia lekko priorytety.
Czy wydaje mi się, że to trochę przekierowywanie myśli, ucieczka?
- Być może, ale skoro tak, to ja poproszę tak zawsze :)
Moje relacje lekko się poprawiają, zaczynam bardziej się ogólnie otwierać na ludzi co zauważam.
Problemy nadal pewne są, na pewno jeszcze trochę pracy przede mną, ale czy walczę w tym momencie?
Chyba zostawiam swój los samemu czasu.
Czuję się coraz bardziej wolny i chyba moje wrażenia nie są zgubne, nie jest tak jak chcę i do czego dążę, ale każdą poprawę muszę docenić i robię to.
Tym krótkim wpisem chciałem poruszyć coś życiowego co czasem do nas po prostu przychodzi... a może być naprawdę jakimś przełomem.
Jestem w tym miejscu co teraz i mówię, że zdrowienie jest WARTE, cały ten ból zniknie, w końcu zniknie i uwierz mi - starania popłacą, ale musisz tego naprawdę chcieć.
Patrz, ja odzyskuję jakby grunt pod nogami bo wykonuję pracę!
Spójrz co Ty masz pod nimi.
Przepaść, a może również to co ja...?
Widzisz ten kawałek oświetlonej drogi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz